Możliwość pracy z choreografem, o którego zabiegają najlepsze zespoły baletowe na świecie - Krzysztofem Pastorem, to zapewne marzenie każdego tancerza. Artyści Baletu Opery Nova taką możliwość otrzymali, i jak mi się wydaje - doskonale wykorzystali, czego dowodem znakomity spektakl premierowy zakończony gromkimi owacjami na stojąco, jaki podziwiać można było w Operze Nova, w sobotni wieczór 11 listopada 2023 roku.
Spektakl baletowy bazujący na powieści epistolarnej Pierre’a Choderlosa de Laclosa Niebezpieczne związki (Les liaisons dangereuses), a także sztuce Christophera Hamptona oraz jej adaptacji filmowej w reżyserii Stephena Frearsa z 1988 roku (niezapomniane kreacje Glenn Close, Johna Malkovicha, Michelle Pfeiffer i Umy Thurman) z pewnością określić można jako przedstawienie postmodernistyczne, którego libretto, silnie nawiązujące do wskazanych powyżej trzech tekstów kultury, napisali wspólnie choreograf Krzysztof Pastor i kompozytor Artūrs Maskats. A zaczęło się w Rydze, w pierwszych latach XXI wieku… Tam też, w Łotewskiej Operze Narodowej w 2006 roku miała miejsce światowa prapremiera baletu Niebezpieczne związki Artūrsa Maskatsa w choreografii Krzysztofa Pastora.
Realizację bydgoskiego spektaklu powierzono znakomitym artystom. Stylizowane kostiumy odwołujące się w pewnych detalach do mody XVIII-wiecznej, silnie wykorzystujące symbolikę kolorów (przez co dookreślały status społeczny bohaterów i odzwierciedlały ich przemianę emocjonalną) oraz purystyczną scenografię, której surowość i prostota w przemyślany sposób nie odciągały uwagi od postaci tancerzy, zaprojektowała Anna Kontek. Subtelnie, wręcz metaforycznie, miejsce akcji dookreślały mgliste, nieostre projekcje autorstwa Ewy Krasuckiej, sugerując jedynie rozmigotane wnętrza pałacowe nawiązujące do sławnej galerii zwierciadlanej w Wersalu, czy sceny rozgrywające się pod gołym niebem. Piękno ruchu, majestatyczność postaci oraz dramaturgię kolejnych scen podkreślała z kolei gra świateł wyreżyserowana przez Macieja Igielskiego.
Doskonała, porywająca choreografia Krzysztofa Pastora wydobywała charakter poszczególnych postaci. Bohaterowie, pod wpływem kolejnych wydarzeń, ewoluowali; zmieniał się nie tylko ich nastrój, podkreślany zakotwiczoną w późnym romantyzmie muzyką Artūrsa Maskatsa, ale też zasób środków, jakimi operowali (najpierw władcza, a w finale oszalała Markiza de Merteuil - Angelika Wojciechowska, cyniczny vs. szczerze kochający Wicehrabia de Valmont - Rafał Tandek, niewinna, a zaczynająca odkrywać swą seksualność Cécile de Volanges - Olga Markari, nieustępliwa vs. szaleńczo zakochana Madame de Tourvel - Mizuki Higashino, wmanewrowany w sieć intryg łatwowierny młodzieniec, a później pełen szczerości w finale Kawaler Danceny - Artem Rybalchenko, nadopiekuńcza i naiwna Madame de Volanges - Olga Karpowicz). Choć wydawało się, że w scenach kameralnych minimalizm dekoracji wzmagać będzie efekt pustki, typ i szerokość ruchu tancerzy, wypełnienie przestrzeni układami tanecznymi oraz budowanie płaszczyzn za pomocą światła w pełni wystarczały dla aranżowania ciekawych zestrojów choreograficznych. Owa przestrzeń nabierała zupełnie innego charakteru w scenach zbiorowych. Wówczas to artyści tworzący grupy roztańczonych artystokratów, wieśniaków czy kurtyzan, wykonujących szereg układów opartych na stylizowanych tańcach, wspaniale kontrapunktowali akcję sceniczną. Nie jestem osobą kompetentną, by oceniać jakość wykonanych układów baletowych, mogę tylko z perspektywy widza-amatora napisać, że poza niewielkimi nieuansami, to, co oglądaliśmy na scenie zasługiwało na najwyższe uznanie. Odnosi się to zarówno do partii solowych, jak i układów zbiorowych. Choć zachwycały mnie umiejętności taneczne i aktorskie wszystkich tancerzy, a gra spojrzeń oraz wytrzymałość prawie nieschodzącego ze sceny Wicehrabiego de Valmonta - Rafał Tandek budziła pełen podziw, to scena tego dnia, co poniekąd wynika i z akcji książki de Laclosa, i adaptacji libretta, należała do majestatycznej, wzniosłej, dostojnej manipulatorki – Angeliki Wojciechowskiej. Bez względu na to, czy inicjowała intrygę, znajdowała się w jej centrum, czy przyjmowała pozycję obserwatorki – nie można było oderwać od niej wzroku!!!
Akcja sceniczna współgrała z warstwą muzyczną niełatwej partytury Artūrsa Maskatsa, przybierającej postać neoromantycznego concertina na orkiestrę, eksponującego – poza partią solową klawesynu (Marta Szymańska) i akordeonu (Maciej Drapiński) – także solowe fragmenty powierzane poszczególnym instrumentom orkiestry. Ów klawesyn, symbol dworskiej elegancji XVIII wieku, wówczas jasny i czysty, teraz swą dysonansowością odzwierciedlał – jak się wydaje – naszą wiedzę na temat XVIII-wiecznego dworu francuskiego, pełnego fałszu i obłudy, oddającego się niekończącej się zabawie w zdobywanie i porzucanie. Akordeon, instrument szczególnie bliski kompozytorowi, być może dookreślać miał współczesność i wraz z klawesynem stanowić pewne ramy czasowe (wiek XVIII i XXI) przedstawianej historii… W akcję baletu, w scenie w teatrze rozgrywającej się niemal poza czasem, wkomponowana została także aria (Jakub Foltak), a niezwykle subtelny ansambl wokalny Regina coeli w wykonaniu Artystek Chóru Opery Nova (jakże niełatwo śpiewa się na niewielkim poziomie dynamicznym, a jak piękny efekt można wówczas uzyskać!!!) dopełniał scenę z udziałem nieskazitelnej – do pewnego momentu – Madame de Tourvel. Dramatyzm, pasję, namiętność i liryzm ze świetnej Orkiestry Opery Nova wydobyła Agnieszka Nagórka, odczytując spomiędzy zapisu nutowego szereg emocji wpisanych weń przez kompozytora. Niezwykle sugestywna w momentach dramatycznych (jakież kulminacje wieńczyły kolejne akty), cudownie spowalniająca narrację muzyczną w scenach statycznych współuczestniczyła w kreowaniu tego niezwykłego spektaklu.
O ile książka de Laclosa odczytywana być może jako obraz czasu i miejsca, w jakim powstawała oraz arcydzieło psychologii, tak spektakl w choreografii Krzysztofa Pastora stanowi niezwykłą interpretację atmosfery francuskiego oświecenia z perspektywy jego doświadczeń artystycznych oraz fascynacji wybitnymi tekstami kultury.
Barbara Mielcarek-Krzyżanowska, „Atmosfera francuskiego oświecenia z perspektywy doświadczeń artystycznych Krzysztofa Pastora”
Teoretyk muzyki - Barbara Mielcarek-Krzyżanowska
Krzysztof Pastor postanowił tę opowieść umieścić w jej pierwotnych czasach, jednocześnie pokazując, jak bardzo jest aktualna: „Uważam, że w librettach opowiadane są historie, które często pozostają wciąż aktualne i możemy je umieszczać w dowolnej czasoprzestrzeni". Napisał więc ogólny scenariusz, swoistą mapę nakreślającą główne kierunki opowieści i dał ją Artursowi Maskatsowi.
Co ważne na pierwszym planie jest wątek taneczny - stąd motyw balowy tak często przewijający się w przedstawieniu i zalecenie, które choreograf dał tancerzom: „trzeba wyzbyć się baletu" (!) Chciał, by wszędzie tam, gdzie to tylko możliwe byli naturalni. Dało to piorunujący efekt. Patrzymy na balet neoklasyczny z olbrzymim wpływem technik współczesnych. Jak mówi Pastor - to jego język, bagaż. Dodałabym - bogactwo.
Tancerze pod jego ręką stali się niezwykle plastyczni i autentyczni, widać targające nimi namiętności. Widownia zapamiętuje się w historii, którą opowiadają. Ulega też czarowi głosu Jakuba Foltaka (kontrtenor).
I kiedy nad sceną pojawia się ostrze monsieur Guillotina, a wicehrabia sam nabija się na szpadę kawalera Danceny (oszczędny acz wyrazisty Artem Rybalchenko), madame de Tourvel umiera z żalu, a markizę od tańczącej ostatni taniec arystokraci oddziela ściana anatemy - wiemy, co się za chwilę wydarzy, że ten świat zniknie, jak głowy królestwa ścięte na paryskim Placu Rewolucji.
Kurtyna opada.
Alicja Polewska, Gazeta Pomorska, „Nie igra się bezkarnie z emocjami. Tylko z pozoru świat rokoko był sielankowy, przesiąknięty flirtem i perfumami”
„Niebezpieczne związki" to spektakl obrazujący wszystko to, co przepływa przez ludzką duszę i odsłaniający jej najniebezpieczniejsze zachowania. Ale też ujawnia ukrytą w niej niewinność, skromność, pragnienie przeżycia miłości nie wolnej od fizycznego pożądania. Maskats i Pastor wspólnie konstruując to muzyczno-baletowe arcydzieło, oparli jego narrację na epistolograficznej powieści Pierre'a Choderlos'a de Laclos'a pod tym samym tytułem. I co najistotniejsze, zachowując osadzenie postaci w ich naturalnych sytuacjach i zdarzeniach życiowych, przetransformowali fabułę w emocje, oczekiwania i zachowania.
(...)
Jest w tym spektaklu scena jak ze snu. A jest nią pojedynek pomiędzy Kawalerem Danceny a Wicehrabią de Valmont. Artem Rybalchenko oraz Rafał Tandek prezentują starcie pomiędzy młodziutkim kawalerem a dojrzałym uwodzicielem. Ich spowolnione ruchy podczas walki tworzą nadrealną atmosferę na granicy życia i śmierci. Są jak pieśń o miłości i zazdrości, w której nie ma zwycięzcy ani pokonanego. A kiedy Wicehrabia pada, śmiertelnie ugodzony, odnosi się wrażenie, że czas się zatrzymał. Dla wszystkich, którzy zostali schwytani w śmiertelną sieć intrygi, razem z jej autorami.
Nie byłoby tego tak wyjątkowego klimatu spektaklu bez kontratenora Jakuba Foltaka, którego fantastyczne brzmienie jego głosu dodaje kolorytu emocjonalnego w relacji pomiędzy Wicehrabią a Markizą. Podobnie idealnie brzmiące solo klawesynowe w wykonaniu Marty Szymańskiej oraz akordeonowe fale zharmonizowanych dźwięków Macieja Drapińskiego, płynnie brzmią z orkiestrą.
(...)
Spektakl „Niebezpieczne związki" z choreografią Krzysztofa Pastora w niezrównany sposób odsłonił potencjał Baletu Opery Nova, który staje się dumą Bydgoszczy. A obecność podczas premierowego wieczoru kompozytora Artursa Maskatsa, podniosła rangę tego baletowego święta, tworząc wyjątkową atmosferę.
Ilona Słojewska, Dziennik Teatralny Bydgoszcz, „W sieci niebezpiecznych intryg”
To był cudowny wieczór. Niezwykła historia, która kiedyś szokowała, została uchwycona w wykonaniu baletu Opery Nova.
Zjawiskowa muzyka i przepiękna choreografia. Krzysztof Pastor - kreator współczesnego baletu, mentor choreografów, dyrektor Polskiego Baletu Narodowego – po raz pierwszy pracował z baletem Opery Nova. W „Niebezpiecznych związkach” potrafił tę niezwykłą historię, ukazującą najciemniejsze pokłady ludzkiej natury, jak podwójna moralność, zakłamanie, pożądanie, manipulacje, ale i miłość przedstawić wyjątkowo pięknym, zmysłowym i zarazem subtelnym ruchem.
Magda Jasińska, Polskie Radio PiK,
„Niebezpieczne związki” owacyjnie przyjęte przez bydgoską publiczność
Miłość i nienawiść, intrygi, zdrada i pojedynki, a do tego obraz zepsutej francuskiej arystokracji XVIII wieku. To wszystko przynosi baletowy spektakl „Niebezpieczne związki”, którego premiera w bydgoskiej Operze Nova. Twórcą przedstawienia jest Krzysztof Pastor, wybitny choreograf pracujący z najlepszymi zespołami baletowymi na świecie. Spektakl ze względu na nazwisko choreografa, ale i zawarty w nim duży ładunek emocji, wzbudza duże zainteresowanie widzów także spoza naszego regionu.
(...)
„Niebezpieczne związki” wymagają od tancerzy także dużych talentów aktorskich. Równie ważny jak ruch są tu emocje w skomplikowanych relacjach męsko-damskich. Krzysztof Pastor pokazał dramat ludzi na tle salonów francuskiej arystokracji.
- Te kilka osób, stosunki między nimi pokazują stopień tej degeneracji, tego życia w takiej atmosferze intrygi i jakichś wzajemnych nienawiści. Ale jest tam też ogromna miłość
– ocenia Krzysztof Pastor, autor choreografii i współtwórca libretta.
Krzysztof Pastor, jedna z najznamienitszych postaci europejskiego baletu, dla Opery Nova pracuje po raz pierwszy. Wspólnie z twórcą muzyki, łotewskim kompozytorem Artursem Maskatsem jest także autorem libretta. Natomiast scenografia i ponad 100 kostiumów to dzieło Anny Kontek, wybitnej scenografki mieszkającej na stałe w Skandynawii.
Urszula Guźlecka, TVP3 Bydgoszcz, „Niebezpieczne związki” - pierwszym tytułem w listopadowym repertuarze bydgoskiej Opery Nova, magazyn PO OKLASKACH
W Bydgoszczy surowa scenografia (ożywiana przez projekcje Ewy Krasuckiej i światła Macieja Igielskiego) i piękne, stylizowane kostiumy Anny Kontek stanowiły doskonałe tło dla skomplikowanej, ale klarownej choreografii. Pastor nie skupia się na opowiedzeniu każdej sytuacji i intrygi, kreśli raczej tytułowe związki między postaciami, ukazuje rozwój zależności, uczuć, namiętności. Obok erotyzmu równie ważne są duma, wiara, rozczarowanie, chęć zemsty. Znajdują one odzwierciedlenie w solówkach, a zwłaszcza w duetach (często podwojonych, gdy tańczą jednocześnie Valmont z Madame de Tourvel, a Markiza de Merteuil z Dancenym).
Zróżnicowanie środków choreograficznych i temperatury emocjonalnej między tymi parami najlepiej charakteryzuje rodzaj relacji łączących bohaterów. Dlatego też – podobnie jak powieść epistolarna Choderlosa de Laclos i film Stephena Frearsa – spektakl jest bardzo kameralny, choć w niektórych momentach pojawia się także corps de ballet. Bywa jednak tłem albo niemym chórem – bardziej świadkiem niż uczestnikiem wydarzeń.
Choreografia Krzysztofa Pastora okazała się dla bydgoskiego baletu tyleż wyzwaniem, co wspaniałą i rozwijającą przygodą. Zarówno zespół, jak i soliści przygotowani byli znakomicie pod względem technicznym i wyrazowym.
Katarzyna Gardzina, Ruch Muzyczny,
„(Nie)bezpieczne związki baletu z muzyką”