Richard Wagner uważał, że w „Così fan tutte” libretto ma pierwiastek męski, a muzyka - żeński. O dziele Mozarta w bydgoskiej interpretacji, przygotowanej przez Dawida Runtza, a także o zawodzie dyrygenta rozmawiamy z Jagodą Brajewską, pod dyrekcją której w ten weekend (20-22 X) w Operze Nova zabrzmi pełna intryg opera komiczna.
„Così fan tutte” zyskało miano najzabawniejszej komedii w dorobku Mozarta. Czy wykonawczo muzyka „Così” jest przyjemnie lekka, czy wręcz przeciwnie - wymaga od muzyków orkiestry wirtuozji i nie lada wysiłku?
Dobre wykonanie wymaga rzetelnego przygotowania i dobrego skupienia. Naszym zadaniem jest tak przygotować utwór, aby odbiorca nie odczuwał ewentualnego trudu, jaki to wykonanie nam sprawia. Musimy być tak przygotowani, aby móc cały trud, którego wymaga wykonanie, zostawić na boku i po prostu tym dziełem się bawić. Do tego dążymy i mam nadzieję, że tak będzie też w ten weekend.
Jak Pani i Dawid Runtz - dwoje młodych i utalentowanych dyrygentów - odczytali partyturę Mozarta z myślą o bydgoskiej premierze „Così fan tutte”?
Byłam asystentką Dawida Runtza przy przygotowaniu premiery „Così fan tutte” i to jego zadaniem było nadanie interpretacji naszej inscenizacji. W mojej ocenie, zrobił to bardzo profesjonalnie i rzetelnie, w zgodzie z tym, jak to dzieło powinno brzmieć, będąc świadomym wykonawstwa muzyki Mozarta, które odznacza się zupełnie innymi potrzebami niż wykonanie chociażby dzieł Verdiego czy współczesnych kompozytorów. Dawid pomógł artystom przebrnąć przez cały proces przygotowań, a moim zadaniem, jako asystentki, jest działanie jak najwierniejsze z tym, co kierownik muzyczny przygotował.
Od premiery „Così fan tutte” w Operze Nova minęły dwa lata. Ostatni raz ta opera była wystawiana - pod Pani dyrekcją - w lutym 2023 r. Jak przygotować artystów do spektaklu po wielomiesięcznej przerwie?
Trzeba to zrobić rzetelnie i szybko. Jeszcze we wtorek większość solistów biorących udział w „Così fan tutte”, występowała w wieczornym spektaklu „Spiritus movens”, śpiewając piosenki do słów Przybory, a już następnego dnia od rana wrócili do opery Mozarta. Podobnie jest z muzykami naszej orkiestry, którzy równocześnie przygotowują się między innymi do listopadowej premiery „Niebezpiecznych związków”. Przy wznowieniu spektaklu nie mamy możliwości poświęcić próbom tyle czasu jak przed premierą, gdyż co tydzień wystawiamy inne dzieło.
Prowadzi Pani Orkiestrę Opery Nova nie tylko przy „Così fan tutte”, ale także w „Wesołej wdówce”, „Bulwarze Zachodzącego Słońca”, „Alicji w Krainie Czarów”. Przy tym wszystkim jest Pani młodą mamą. Jak udaje się Pani godzić obowiązki dyrygentki z macierzyństwem?
To na pewno jest wyzwanie, ale nie uważam, aby macierzyństwo uniemożliwiało kobietom udział w życiu zawodowym. Jest to decyzja, którą każda kobieta powinna mieć prawo podjąć i decydować sama, co chce robić i jak ta sytuacja ma wyglądać. Ja jestem szczęśliwą mamą. Mam wspaniałe dziecko i całą załogę wspierających mnie osób - na czele z mężem i rodziną. Można powiedzieć, że moja córeczka poprowadziła już razem ze mną „Così fan tutte” i „Bulwar Zachodzącego Słońca”, wspólnie przygotowałyśmy także premierę „Alicji Krainie Czarów” - byłam wtedy w ciąży.
Czyli córka jest już zafascynowana pracą mamy, być może w przyszłości również zostanie dyrygentką…
Czy będzie dyrygentką, tego nie wiem. Chciałabym, żeby przede wszystkim była szczęśliwa i mogła wyrosnąć na osobę, jaką chce być. Nie będę jej namawiać ani do bycia dyrygentką, ani muzykiem, choć muzykalność ewidentnie ma we krwi! Gdy tylko słyszy muzykę - niezależnie od tego, co robi - zaczyna tańczyć, czasem chwyta pałki i gra na perkusjonaliach czy bierze ode mnie batutę i dyryguje (śmiech).
W Pani rodzinie ktoś był dyrygentem lub dyrygentką, czy to Pani jako pierwsza postanowiła przetrzeć zawodowy szlak w tej dziedzinie muzyki?
Według mojej wiedzy, studiów z dyrygentury nikt wcześniej w rodzinie nie kończył, jednak moja ciocia całe swoje zawodowe życie związała z chóralistyką - działa w Polskim Chórze Kameralnym Schola Cantorum Gedanensis od początku jego istnienia, angażując się w prace tego zespołu, prowadzi również swoje chóry.
Gdy pojawia się Pani na podium dyrygenckim, to spotyka się jeszcze wciąż ze zdziwieniem osób z zewnątrz? Kobiety za dyrygenckim pulpitem są coraz częściej widziane, ale jeszcze do niedawna ten zawód był zdecydowanie zdominowany przez mężczyzn.
Myślę, że gdyby obecność kobiet w zawodzie dyrygenta nie była czymś, co jeszcze dziwi społeczeństwo, to nie zadałaby pani tego pytania. Z takimi pytaniami my, dyrygentki, spotykamy się często i nie należy ono do naszych ulubionych. Dlaczego? Bo kobiety o bycie w tym zawodzie toczą walkę już długo i smutne jest to, że trzeba nazywać to walką. To ciągłe mierzenie się z tym, żeby kobiety mogły być w zawodzie dyrygenta, a tak naprawdę nie wiedzę powodu, dlaczego nie miałoby tak być.
Jakie zatem trzeba mieć predyspozycje, by zostać dyrygentką lub dyrygentem? Wydaje się, że w tym zawodzie najlepiej sprawdza się człowiek z charyzmą...
W dyrygenturze sprawdzają się cechy uniwersalne, niezależne od płci. Osobiście cenię dyrygentów, którzy mają w sobie także pokorę i pamiętają, że są poniekąd po to, by służyć innym. Dlatego w tym zawodzie lubię działanie w taki sposób, aby pomagać w niełatwym zadaniu, jakie mają soliści, członkowie orkiestry, chórzyści oraz ekipy pracujące na zapleczu sceny.
Miała Pani okazję uczyć się od najlepszych. Parę lat temu jako jedna z 8 młodych dyrygentów w Polsce została Pani wybrana na Mistrzowski Kurs Dyrygencki u światowej klasy dyrygentki Marin Alsop - obecnej szefowej NOSPR-u. To rozwinęło Panią w konkretnym kierunku, otworzyło nowe możliwości?
Spotkanie z Marin Alsop to na pewno jedno z bardziej inspirujących doświadczeń. Obcowanie z ludźmi takimi jak ona - niezwykle silną kobietą, wspaniałą dyrygentką – inspiruje do rozwoju i poszukiwania nowych doświadczeń. Możliwość uczestniczenia w kolejnych kursach, warsztatach, produkcjach czy koncertach rozwija warsztat, ale przede wszystkim pozwala mi również rozwijać się jako osoba.
Jakie wyzwania stawia Pani sobie na najbliższą przyszłość?
Nie mam konkretnych planów. Staram się uczestniczyć we wszystkim tym, w czym mogę, by mieć jak najwięcej doświadczeń, które mnie budują i pozwalają rozwijać się w wielu wymiarach.
Czy jest jeszcze dzieło, w którym chciałaby Pani dyrygować?
Jest lista dzieł, które chciałabym dotknąć przed śmiercią (śmiech). Z utworów operowych to na pewno „Madama Butterfly” Pucciniego - byłabym przeszczęśliwa, gdybym mogła kiedyś to dzieło poprowadzić.
Rozmawiały: Justyna Tota, Simona Skrebutėnaitė
Dyrgent Jagoda Brajewska Fot. Simona Skrebutėnaitė
JAGODA BRAJEWSKA
Absolwentka Wydziału Dyrygentury, Kompozycji i Teorii Muzyki Akademii Muzycznej w Gdańsku, w klasie dyrygentury symfoniczno-operowej prof. dr hab. Elżbiety Wiesztordt-Sulecińskiej (2018). W czasie swojej edukacji każdego roku była nagradzana Stypendium Rektora macierzystej Uczelni dla najlepszych studentów.
Od sierpnia 2018 jest zatrudniona w Operze Nova w Bydgoszczy na stanowisku asystenta dyrygenta. Pracuje również w Ogólnokształcącej Szkole Muzycznej I i II st. im. F. Nowowiejskiego w Gdańsku, gdzie od września 2016 roku prowadzi Orkiestrę Symfoniczną, Orkiestrę Kameralną oraz lekcje teorii muzyki. W sezonie artystycznym 2020/2021 była dyrygentem rezydentem Polskiej Filharmonii Kameralnej Sopot, w ramach programu Dyrygent rezydent organizowanego przez Narodowy Instytut Muzyki i Tańca.
Swoją wiedzę i umiejętności poszerzała uczestnicząc w kursach prowadzonych przez dyrygentów takich jak: Marin Alsop, Szymon Bywalec, Rafał Jacek Delekta, José Maria Florêncio, Paweł Kotla, Colin Metters, Zsolt Nagy, Jerzy Salwarowski, Georg Tchitchinadze i Lena-Lisa Wüstendörfer. Doświadczenie wzbogaciła współpracą między innymi z Operą Wrocławską, Filharmonią Warmińsko-Mazurską w Olsztynie, Orkiestrą Akademii Beethovenowskiej, Polską Filharmonią Sinfonia Baltica w Słupsku, Polską Filharmonią Kameralną Sopot, Kameralnymi i Symfonicznymi Orkiestrami Akademii Muzycznych we Wrocławiu i w Gdańsku, Chórem Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, Elbląską Orkiestrą Kameralną oraz Polską Filharmonią Bałtycką. Jako dyrygent brała również udział w koncertach kompozytorskich na rodzimej Uczelni oraz w innych projektach artystycznych, gdzie kilkukrotnie przygotowywała prawykonania utworów polskich kompozytorów.
W marcu 2017 roku otrzymała wyróżnienie na II Ogólnopolskim Konkursie Studentów Dyrygentury im. Adama Kopycińskiego we Wrocławiu. Założona przez nią orkiestra kameralna Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej w Gdańsku, została doceniona na I Ogólnopolskim Konkursie Orkiestr Smyczkowych w Bydgoszczy, gdzie otrzymała II nagrodę. Znalazła się również w gronie dwunastu dyrygentek zaproszonych do uczestnictwa w prestiżowym paryskim La Maestra International Competition for Woman Conductors, gdzie miała okazję pracować z Paris Mozart Orchestra. W maju 2021 roku została wybrana jako jedna z ośmiu młodych polskich dyrygentów do Mistrzowskiego Kursu Dyrygenckiego prowadzonego przez Marin Alsop, jedną z najważniejszych dyrygentek na świecie.